poniedziałek, 11 czerwca 2012

Siły odpływają... (import.)

Myślałam, że mnie to nie dopadnie. A z dnia na dzień czuję, że mam coraz mniej sił. Męczy mnie to, bo czasami tyle chciałabym zrobić, chcę żeby mieszkanie było codziennie przygotowane do przyjścia na świat Maleństwa. Chcę je sama przygotowywać, choć wiem, że niektórych rzeczy nie zrobię, bo choć coraz częściej słyszę i czytam, że mycie okien w ciąży to nic takiego, to jednak ja mam w głowie myśl, że nie mogę. Choć teraz, pod koniec, nic by się już raczej nie stało.. Nieważne.
M. twierdzi, że jak będę już w szpitalu, to on chętnie wysprząta :) Już się przekonałam, że faktycznie kiedy jest sam w domu potrafi tak wypucować mieszkanie, że łoo :)

Tydzień temu dostaliśmy dwie paczuszki z rzeczami dla Maleństwa:))) Byłam w siódmym niebie:)))



Przybyło pełno ubranek (przerażona byłam ilością różu... ale dziś lekarz potwierdził płeć, więc mam nadzieję, że nie będzie problemu typu w co ja mam ubrać chłopca:P ), karuzela na łóżeczko, stojak na wanienkę, fotelik/nosidełko i gondola do wózka :) W przyszłym tygodniu powinniśmy już mieć wózek ze spacerówką :)
W sobotę prawie kupiliśmy łóżeczko.. Prawie - bo wydawało mi się, że jeśli kupię na allegro to dużo oszczędzę. Myliłam się. M. obiecał, że pojedzie po te łóżeczko i je kupi.
Na początku chciałam małą kołyskę. Jednak pewnej nocy przyśniło mi się coś, nie wiem co, ale obudziłam się z myślą, że nie chcę kołyski, że lepiej od razu łóżeczko kupimy (choć kołyska lepsza, bo mniejsza, a nasza sypialnia jest mikroskopijna...). Siostra zaczęła mnie namawiać na łóżeczko-kołyskę. Uległam :)


Pochłonęły mnie te przygotowania na dobre:) Ale lepsze to, niż zamartwianie się porodem (co na szczęście na razie minęło tfu tfu tfu;) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz