czwartek, 5 lipca 2012

:) (import.)

Dziękuję wszystkim za gratulacje i dobre słowa :)

Żyjemy sobie spokojnie we trójkę, dziś zaliczyliśmy pierwszą wizytę położnej, rozwiała niektóre nasze wątpliwości.. Największy problem z ubieraniem Maleństwa mieliśmy, bo niby taki upał, ale przecież taka Kruszynka tylko leży, wszystko taki delikatne...
Ale już wiemy:) Trochę przesadziliśmy w stronę przegrzania ;P

Tak krótko na temat porodu:) M. był cały czas ze mną od początku:) W sumie zaliczyłam szpital dwa razy, za pierwszym mnie odesłali, bo KTG skurczy nie wykryło, USG też w porządku (pojechaliśmy, bo krwawiłam lekko, czop zaczął odchodzić). Powiedziano mi, że jeszcze kilka dni mi zostało. Przyjechaliśmy do domu i pomału zaczynałam czuć skurcze, myśląc, że to nie skurcze. W ogóle opisy skurczy jakie znałam nic mi nie dały - nie były regularne, były różnorodne (raz brzuch, raz plecy, raz to i to itp), krótkie, wcale nie czułam bólu jak na okres, noi... podczas skurczu potrafiłam się śmiać, więc chyba nie był jakieś mega bolesne (no, może te przy końcu, ale to już bardziej zmęczenie mi przeszkadzało..)
Na razie tyle, postaram się później bardziej szczegółowo to opisać, żeby pamiętać na przyszłość :)

Tymczasem.. tak cholernie tęsknię za brzuszkiem! Kocham te Maleństwo, które tak słodko śpi w tej chwili, ale nie czuję żeby to był ten sam człowiekczek, który siedział w brzuszku. Bo jak ona się tam zmieściła ? Niby taka kruszyna, no ale gdzie w takim małym brzuchu ;P
Nie sprawia mi wielkiej radości, że już po tysiąc razy nie muszę odwiedzać toalety w nocy, że mogę spać na brzuchu (w sumie to się odzwyczaiłam..), że mogę normalnie wstać z łóżka bez jęków, bólów, ogólnie jak słonica..
Smutno mi że nie mogę już głaskać tej wielkiej bomby, że pępek już nie jest taki płaski i naciągnięty (uwielbiałam go;P ), że już nikt się nie rozpycha, nie kopie...
W ostatnich dniach ciąży słuchałam namiętnie każdej wersji tej piosenki:



Jak ją teraz puściłam... aż niemożliwe, że mogę jej słuchać sama... Zawsze robiłyśmy to we dwie!
A jak pierwszy raz puściłam Maleństwu Muzykę Bobasa, którą też często w ciąży słuchałam, no to się poryczałam...

Gdzie ten brzuchol...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz