wtorek, 27 sierpnia 2013

Każde dziecko jest naj ;))

Miałam pisać już tydzień temu.
O sportowym weekendzie.
O sobocie gdzie z zaciekawieniem wpatrywaliśmy się w zawody Sosnowiec Cup 2013





W niedzielę za to kibicowałyśmy tacie na boisku




i nauka chodzenia po meczu...... ;D


Mecz skończył się słabym dla nas wynikiem, ale tego dnia jednak nie to było najważniejsze. "Po meczu do szatni wtargnęli chuligani" jak to określały portale internetowe. Przykra sprawa, drużyna się posypała, ale dają radę :)  Żal, że w tych czasach panuje prawo dżungli. Wygra najsilniejszy.

No ale dziś chciałam o tym, że każde dziecko jest najlepsze.

Te żywe, roztrzepane, często nieusłuchane - no tak, dobrze mieć takie żywiołowe dziecko, nie takie mimry z mimrami, flegmatyczne, co to będzie tylko maminej spódnicy się trzymać, co to  świata nie spróbuje...
Te spokojne, grzeczne - jednak takie co to mamy słucha, takie ułożone, przy którym rodzic nerwów nie straci, który to zawsze za rączkę będzie chodzić jest super,  bo jak inne matki mogą sobie pozwolić na to żeby dziecko im na głowę wchodziło ?
Chłopak - fajnie, że mam synka, najlepszy to mężczyzna na świecie, nie muszę się martwić o córkę, bo wiadomo, że albo pilnuje się syna (mając go), albo pilnuje się wszystkich innych chłopaków (mając córkę)
Dziewczyna - noo dziewczynka to jest to, fryzury, za kilkanaście lat wymiany ciuchami, do sklepu będziemy razem, będziemy najlepszymi przyjaciółkami,  córka na pewno będzie mi bliższa niż byłby syn...
Te co walczy o swoje - bo w piaskownicy zawsze dostaje to czego chce różnymi sposobami to wywalcząc, no nie da sobie w kasze dmuchać...
Te co ustępuje- no bo grzeczne takie, zawsze się podzieli, nie jest samolubem...
Te jest najlepsze bo ładnie tańczy, a tamto najlepsze, bo wcześnie chodzić zaczęło, a jeszcze inne  tak szybko już mówiło no i przez to jest najlepsze......... 

A jaki z tego morał ?


 Wiadomo, prawda ? :)
Ale jakie to miłe, że to właśnie nasze dziecko jest najlepsze, najpiękniejsze i w ogóle naj naj naj :))) Ważne, żeby to dostrzec i nie wpadać w bezsensowne porównywania :)







wtorek, 13 sierpnia 2013

Radości z codzienności.

Każdy dzień przynosi nowe uśmiechy.
Każda chwila na wagę złota. Wiadomo, jak to wszystko mija.
Pamiętam małą kruszynkę, która leżała na mej jednej ręce. A teraz ?
Taaaka duża. Ucieka z tym zadziornym śmiechem przed mamą. Pokazuje co dzień, że coraz bardziej samodzielna. Pampersa przecież już sama ściągnie,  na stół wejdzie, na krześle chce sama, pić ze szklanki chce (jeszcze nie sama!)...
A ja tylko wspominam. Jak to było wtedy. Jak mi żal było, że ona wciąż rośnie.
Bo ja chciałam mieć takiego małego kurczaczka wciąż w ramionach.
A teraz ? Cieszę się na każdy postęp.
Dziwię się, że ona taka duża, co zauważam jak bawi się z innymi.
Raduję się, że ma tylu rówieśników do zabawy,
że  wciąż uśmiechnięta, że ludzi zaczepia...
Dumna jestem, jak każdy zaczepiony bądź nie, chwali jej oczka, zawsze to na pierwszym miejscu dla obcych. Albo słyszę ukradkiem komentarze na jej temat. Serce się raduje.
Uwielbiam jak ludzie się cieszą, że taka mała a okularki już nosi i to lubi! (przeciwsłoneczne)
Nie wiedziałam, że to wszystko może działać w ten sposób.

Będąc matką wiele rzeczy się nauczyłam. ONA mnie nauczyła. Gdyby nie Lila to bym nie doznała tylu rzeczy,  pewnie wciąż nie czytałabym etykiet,  nie wiedziałabym jak to jest mieć pozaczynanych  kilka książek na raz ( czy ja je kiedyś przeczytam?), nie poznałabym tylu wspaniałych ludzi, nie doświadczyłabym tylu uśmiechów na ulicy...

Pisać można bez końca, każdemu tego życzę, tego wszystkiego :)
Takiego szczęścia jak te poniżej :)